Mieliście tak, że ktoś/coś was strasznie wnerwiał/o? Tak, że mieliście ochotę tym rzucić, zniszczyć albo zaszlachtować? Ostatnio mam tak ciągle - gdy wstaje z łóżka, jadę samochodem, siedzę w pracy.
Denerwuje mnie:
- że muszę siedzieć do 22:00 w pracy, a wcale nie mam ochoty;
- że wszyscy, jak na złość, coś ode mnie w tej pracy chcą i nie mogę w spokoju zająć się nicnierobieniem;
- że muszę później jechać do domu, a będzie zimno i ciemno;
- że nikt nie pomyśli, żeby nagrzać w domu i będzie zimno i ciemno;
- że muszę spać w grubych skarpetach, spodniach i golfie, bo mi zimno;
- że pranie samo się nie zrobi, podłoga sama nie umyje;
- że wychodząc zostawiłam niedokończoną awanturę i pewnie będzie się ciągnęła, a mi się nie chcę kłócić;
- że muszę umyć włosy;
- że paczka przyjechała dopiero po 17:00 i nie mogłam jej odebrać, a były tam BardzoWażneKocieSprawy;
- że głupi GLS nie wydaje paczek za pobraniem w soboty w magazynie (przecież im, do diabła, zapłacę);
- że jutro muszę jechać do szkoły;
- że nic, a nic do tej szkoły nie umiem;
- że nikt mnie nie przytuli i nie da mi grzanego piwa;
- że mam okres, który jest temu wszystkiemu winien!!
No, w sumie to by było na tyle.
P.S. notka jest głupia i też mnie denerwuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz